Gdzieś pod koniec listopada, nie pamiętam już zbyt dokładnie, zaczęłam wyszywać kolorowego tygrysa. Przymierzałam się do niego już od dawna, pisałam też o tym na blogu, ale w międzyczasie wyskoczyło mi kilka innych... i jakoś zleciało. Wczoraj udało mi się go skończyć, zajął mi pół roku, ale było warto, bo jest przepiękny. Zresztą sami oceńcie.
Poniżej, krótka historia obrazkowa z etapów powstawania tygrysa.
Poniżej, krótka historia obrazkowa z etapów powstawania tygrysa.
I tak oto wczoraj, po raz ostatni zdjęłam go z tamborka.
Tutaj jeszcze jest niewyprany i pognieciony.
A tak wygląda w tym momencie.
Teraz pozostało mi tylko pomyśleć nad jakąś oprawą, jeszcze nie zdecydowałam o kolorze... Wczoraj za to, zaczęłam kolejny obrazek, z tej samej serii. Mam nadzieje, że niedługo będę mogła się pochwalić efektami ;)
Komentarze
Prześlij komentarz